Karaibskie nuty i ognisty bar
| | "Całuj mnie, całuj mnie mocno / jakby ta noc była ostatnim razem” – ale żeby ta noc mogła spełnić swoje przeznaczenie, musiał poprzedzić je wieczór, a jaki? – najlepiej karaibski! Dyrekcja WCK, po perturbacjach atmosferyczno-terminowych, przeczuła potrzeby wałczan i sprowokowała schadzkę w „Tawernie pod Wieżą”, oferując przy tym coś dla duszy i ciała, o czym opowiem pokrótce. |
Był to wieczór zaskoczeń. Chmury nad miastem wisiały szare i ciężkie, nie zapowiadały pastelowych zachodów, ale także nie straszyły przesadnie. Ewentualny strach został zdławiony już na wejściu do Tawerny, gdzie każdy z uczestników dostawał wieniec kwiatowy. Po zajęciu miejsca i oficjalnym przywitaniu gości przez konferansjera – Karola Solarskiego, karaibskie nuty zapewniała Grupo Costa.
Na Karaibach muzyka jest dostępna przez cały czas, tętni nią ulica, taksówki, plaże, te luźne i wesołe rytmy są utożsamiane z pragnieniem wolności i porywami serca. Wałczanie na schyłku lata, w asyście Grupo Costa, bawili się bardzo dobrze. Klimat latynoamerykański czuło blisko 200 osób, podrywanych do tańca przez wokalistkę zespołu, charakterystyczne ciepłe brzmienie i melodyjność wpływały na dobre samopoczucie obecnych.
Nie był to koniec atrakcji, tancerze Szkoły Tańca Astra-Luna przygotowali profesjonalny pokaz tańców latynoskich, od otwierającej salsy, po uwodzicielską cha-chę. Nie na samym patrzeniu poprzestało, bowiem Danuta Antosz zaprosiła uczestników wieczoru na wspólną naukę salsy, co spotkało się ze sporym odzewem obecnych. Od prostych kroków, do małego układu, który wedle słów prowadzącej był zaskakująco poprawnie wykonany.
Lwią część wspomnień wałczan z tego wieczoru stanowi pokaz barmański typu flair wykonany przez Mariusza Grzesika. Dwukrotny wicemistrz Polski barmanów zaprzeczał istnieniu grawitacji, a także igrał z żywiołami. Same butelki to za mało, więc żonglował podpalonymi, sama żonglerka to także za mało, więc podbijał butelki łokciem. Podczas pokazu przygotowywał wymyślne i kolorowe cocktaile dla szczęśliwców spośród uczestników, a na innych czekały konkursy, nie mniej emocjonujące i ciekawe. Tawerna została zdobyta, dziękowała oklaskami, entuzjazmem oraz czynnym udziałem.
Wstęp mimo odpłatności nie ograniczył odwiedzin, Tawerna w swojej zadaszonej części była zapełniona. Była to solidna dawka pozytywnych emocji, rozrywka na poziomie rzadkim dla Wałcza, zabawa z nastawieniem na interakcję, której nie zabrakło. Wystarczy wierzyć, że nie jest to jednorazowy projekt, a przerodzi się w nie mniej ciekawy cykl.
Autor \ źródło: Serwis UrokiPojezierza.pl/K